Tabory nowych osadników, amatorów poszukiwaczy ciągną do miasta co dzień w zatrważających ilościach.
Nie ma się co temu dziwić, złoża w okolicy są nade obfite, głównie w obszarze brzegu rzeki która musi już od dłuższego czasu wypłukiwać żyły kosztownego kruszcu i nieść je z prądem.
Tym bardziej wszyscy spodziewają się że w trakcie zbliżających się roztopów rzeka przyniesie cierpliwym i wyczekującym poszukiwaczom majątek ukryty głęboko wewnątrz góry.
Oberstam Espada i jego poplecznicy są zgodni co do jednego, wielu śmiałków przybywających w te strony zaślepieni okazją pozornie prostego zarobku będąc bez przysłowiowego grosza przy duszy. Okazać się może to być biletem w jedną stronę. Pogoda w tych regionach kotliny zimą może być zdradliwa i zabójcza dla człowieka. Jeżeli roztopy nie nadejdą w ciągu planowanych 2-3 tygodni, 10-15% amatorów złotego kruszcu może skończyć dwa metry pod ziemią.
Ludzie notorycznie zapominają że nie są na wycieczce krajoznawczej a na krańcu świata gdzie cywilizacja dopiero dociera, ciężko jest w tych stronach liczyć na cudzą pomoc gdy dotarcie z jednego miejsca na drugie może zająć nawet kilka dni, zwłaszcza jeżeli mowa o przeciwległym brzegu rzeki lub wyższych partiach gór.
Może się zdarzyć że przy sowitych opadach śniegu jakie mogą nawiedzić komitat i ujemnych temperaturach praca będzie czymś niemożliwym a i własne zapasy mogą się uszczuplić w ekspresowym czasie. Najbliższe miasto jest zaledwie 2-3 godziny drogi piechotą ale zwały śniegu na i tak dzikich i nie oznaczonych drogach sprawią że cywilizacja będzie poza ludzkim zasięgiem. Taka lekkomyślność i zdradliwa, nieprzewidywalna pogoda kosztowała już życie kilku podróżników jacy zawitali w te strony i te liczby będą drastycznie rozsunąć im więcej będzie się ich tu pojawiać.
Wśród tych przybyszów zdarzają się również wyjątkowo paskudne jednostki, pierwsza ekspedycja miała już niemiłą okazje poznać się na zgniłej ludzkiej naturze. Na szczęście jej uczestników wszystko skończyło się dobrze
i mimo bardzo przykrych przeżyć wyczuliło to wiele osób i dało im do zrozumienia gdzie się znajdują i jakie niebezpieczeństwa mogą tu na nich czyhać.
Wielu nowych niedzielnych poszukiwaczy złota nie zdają sobie sprawy z tego że dzikie zwierzęta i matka natura mogą być dla nich najmniejszym zmartwieniem. Znacznie groźniejszy niż wszystko inne razem wyżęte pozostaje człowiek. Takich szemranych i zimnokrwistych bandytów widać ty coraz więcej każdego dnia. Jak każdym nimi też motywuje chęć zysku chodź w ich przypadku raczej liczą na łatwy zarobek na innych ludziach którzy często nie posiadają nawet broni do obrony nie wspominając o umiejętnościach jej użycia.
Władze Glänzbergu dwoją się i troją by zmienić tą sytuacje ale Dzika Północ Edelweiss pozostanie dzika jeszcze przez długi czas.