Ostatnie tygodnie nie rozpieszczały wszystkich członków rodu, a górskie wędrówki dawały się we znaki, nieustannie tasując elementy rodzinnej układanki. Joachim wracał z podróży, która dopiero co sprowadziła go z powrotem do Kotliny. Kroki swoje skierował od razu do Zielonego Dworku. Już z daleka zauważył, iż @Femme Mystere nie próżnowała w czasie jego nieobecności, a dworek gościł właśnie jakiś przybyszy.
Dopiero podjeżdżając bliżej, spostrzegł, iż u drzwi dworku czeka @Roman Schädel, który dobija się do drzwi, jednak nikt mu nie otwiera.
- Witaj Biskupie! - krzyknął mu na przywitanie z daleka, dając znać, by nie odchodził zrezygnowany.
- Nikogo nie ma? - zapytał upewniając się i dodał - proszę chwilę poczekać, zaraz temu zaradzimy.
Każdy dom posiada te konkretne miejsce, w którym schowany jest klucz do drzwi. Joachim obszedł więc dworek, przy okazji spostrzegając, iż w stajni brakuje koni. To dawało mu odpowiedź na pytanie gdzie podziała się Pani Augentrost. Odwrócił się jeszcze za sobą upewniając się, że Roman nie podgląda gdzie on szuka klucza. Niby wiedział to duchowny, jednak i pan piekieł miał bywać kiedyś aniołem... Nigdy nic nie wiadomo, a przezorny zawsze ubezpieczony.
- Co sprowadza Ciebie tutaj, Biskupie? - zapytał, otwierając drzwi - z tego co kojarzę, kolęda to raczej zimowa tradycja - nie powstrzymał się oczywiście od nowego, autorskiego dowcipu.
Później zaprosił gościa do środka, samemu lustrując wnętrze, nie wiedząc czego się tam spodziewać. Mimo, iż Zielony Dworek traktował jako dom, miał wrażenie, iż Pani Augentrost może nie być zadowolona z kolejnego "włamania" tam, pod jej nieobecność.
Kiedy @Roman Schädel wszedł do środka, Joachim ostentacyjnie zerknął na wniesione przez niego podarki, z trudem powstrzymując się od zainicjowania momentu ich przekazania.
Grünes Herrenhaus - Zielony Dworek
Regulamin forum

- Joachim Cargalho
- Faktotum
- Posty: 2828
- Rejestracja: 18 stycznia 2022, 20:21
-
OBYWATEL
ODZNACZENIA
- Heinz-Werner Grüner
- Oberhaupt
- Posty: 7412
- Rejestracja: 06 maja 2021, 12:34
- Lokalizacja: Stadt Edelweiss, Edelweiss
-
OBYWATEL
ODZNACZENIA
Re: Grünes Herrenhaus - Zielony Dworek
Drobne kropelki zaczęły spadać na ramiona oberhaupta. Na szczęscie o tej porze roku, to całkiem przyjemne doznanie. Ten usłyszawszy słowa i czyny kompanki podróży, wymamrotał pod nosem, tak, że Lieselotte nie mogła tego usłyszeć.
-Może i jesteś wampirem, ale za to najwspanialszym...
Cmoknął głośno, poruszył konia, wydał komendę i ruszył w pogoń za Frau Augentrost.
Oboje byli dobrymi jeźdzcami, co prawda uczuli się w zupełnie innych zakątkach mikroświata, ale dobrze "siedzieli w siodle". Gnali jak opętani, by zdążyć przed potężną ulewą, która najwidoczniej nie liczyła się z romantycznymi i szczerymi wyznaniami owej pary. Jeszcze chwila, jeszcze moment...
Być może zdążą przed prawdziwym oberwaniem chmury...
Zdążyli... nieco tylko przemoczeni w końcu dotarli do Zielonego Dworku. Całą drogę nie zamienili już ze sobą słowa...
-Może i jesteś wampirem, ale za to najwspanialszym...
Cmoknął głośno, poruszył konia, wydał komendę i ruszył w pogoń za Frau Augentrost.
Oboje byli dobrymi jeźdzcami, co prawda uczuli się w zupełnie innych zakątkach mikroświata, ale dobrze "siedzieli w siodle". Gnali jak opętani, by zdążyć przed potężną ulewą, która najwidoczniej nie liczyła się z romantycznymi i szczerymi wyznaniami owej pary. Jeszcze chwila, jeszcze moment...
Być może zdążą przed prawdziwym oberwaniem chmury...

Zdążyli... nieco tylko przemoczeni w końcu dotarli do Zielonego Dworku. Całą drogę nie zamienili już ze sobą słowa...
- Roman Schädel
- Posty: 280
- Rejestracja: 07 października 2022, 08:44
- Lokalizacja: Grünerwald/Wolkenbad
-
OBYWATEL
ODZNACZENIA
Re: Grünes Herrenhaus - Zielony Dworek
-Przyszedłem podzielić się darami Bożymi. - odparł biskup. -A także porozmawiać, bo zebrało mi się na wspominki z okresu osamotnienia w górach. Ale widzę, że przyszedłem nie w porę, za co przepraszam. - po tych słowach spuścił wzrok.
Re: Grünes Herrenhaus - Zielony Dworek
W końcu nadszedł ten dzień. I choć roztopy już za nami, to takowe dopiero teraz zawitały u Sophie. A przynajmniej takie metaforyczne. Powiewy coraz cieplejszego, prawie już letniego, powietrza oraz słońce - rozbudzające, dające energię, ale też zmuszające do wstania, aby zasłonić okna słońce - dały jej chwilę spokoju od realiozy. Już respirator tu nie był potrzebny, o ile kiedykolwiek potrzebny był, już była w stanie podróżować bez zawrotów głowy i chwilowych zasłabnięć.
Okazję tą postanowiła należycie wykorzystać, to znaczy tak jak ona uważała za słuszne. Pierwszym jej punktem odwiedził okazał się więc dom jej rodziców. Kiedy szofer wiózł ją w rodzinne strony zastanawiała się: a może lepiej nie? Co jeśli się wkurzą, że ich nie odwiedzam? Jednak myśli te uleciały tak szybko, jak tylko się pojawiały.
W końcu jednak ta chwila nastała. Chwila, w której Sophie ujrzała drzwi. *Puk, puk*
Drzwi otworzył młodzieniec, na oko bliski pełnoletności, choć do mężczyzny jeszcze trochę mu brakowało.
U progu domu ujrzał kobietę ubraną dość niekonwencjonalnie: kremowe szpilki oraz dżinsy co prawda nie były niczym dziwnym, ale sweter, który wybrała do zestawu był co najmniej zastanawiający. Wyglądało to, jakby niedawno dopiero otworzyła prezenty świąteczne. Kompletnie nie pasowało to do panującej pogody, ale mało które stroje, które Sophie nosiła pasowały do czegokolwiek.
Ujrzawszy kobietę młody lokaj wiedział od razu z kim ma doczynienia i gestem ręki "zezwolił na wejście". Sophie weszła więc za próg, a zaraz za nią, po zamknięciu drzwi wszedł młodzieniec. Udał się on... Gdziekolwiek się udał Sophie nie wiedziała, gdzie obecnie przebywa, sama jednak udała się w stronę pokoju gościnnego, gdzie usłyszała dość głośne rozmowy.
-Witaj mamo! Witaj tato! Tęskniliście?
Okazję tą postanowiła należycie wykorzystać, to znaczy tak jak ona uważała za słuszne. Pierwszym jej punktem odwiedził okazał się więc dom jej rodziców. Kiedy szofer wiózł ją w rodzinne strony zastanawiała się: a może lepiej nie? Co jeśli się wkurzą, że ich nie odwiedzam? Jednak myśli te uleciały tak szybko, jak tylko się pojawiały.
W końcu jednak ta chwila nastała. Chwila, w której Sophie ujrzała drzwi. *Puk, puk*
Drzwi otworzył młodzieniec, na oko bliski pełnoletności, choć do mężczyzny jeszcze trochę mu brakowało.

Ujrzawszy kobietę młody lokaj wiedział od razu z kim ma doczynienia i gestem ręki "zezwolił na wejście". Sophie weszła więc za próg, a zaraz za nią, po zamknięciu drzwi wszedł młodzieniec. Udał się on... Gdziekolwiek się udał Sophie nie wiedziała, gdzie obecnie przebywa, sama jednak udała się w stronę pokoju gościnnego, gdzie usłyszała dość głośne rozmowy.
-Witaj mamo! Witaj tato! Tęskniliście?
/-/Sophie Susanne Cargalho Windsachen
Dumna obywatelka Kotliny

Dumna obywatelka Kotliny


Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość