Oberkommando der Streitkräfte
Codzienna praca w sztabie nie należała, w okresie panującego wszem i wobec pokoju, do super energicznych i zachęcających. Wykonywanie obowiązków, niczym automat, czyli raportowanie, meldunki, sprawozdania i temu podobne wprawiało wielu w stan znużeniania. To w oczach soldata nic nadzwyczajnego dla przeciętnego żołdaka. Tym razem nikt się nie spodziewał krzyków zza drzwi szefostwa sztabu. Sam oberhaupt był dzisiaj obecny w gmachu.
-Jasna cholera...! - Grüner cisnął gwałtownie słuchawką od aparatu telefonicznego.
-Cóż oni sobie myślą?! Jak można być tak bezczelnym! Nie możemy sobie na to pozwolić! Najważniejsze jest bezpieczeństwo mieszkańców. - - oberhaupt aż się zagotował, jego twarz nabrała koloru purpury. Ktoś kto pamięta czasy misji Langskip, zapewne nie przypomni sobie momentu kiedy widział tak rozwścieczonego Szefa Sztabu Generalnego Heinza W. Grünera.
A wszystko to przez Dzikich, którzy coraz śmielej zaczęli kąsać od zachodu i północy nasze edelwajskie włości. Odkąd przekopano tunel pod Górą Ametystową, właśnie po to by bronić naszych ziem, ataki zaczęły pojawiać się coraz częściej. Utworzona do granicy linia kolejowa (nota bene nadal niepociągnięta wgłąb kraju) pomiędzy Kotliną Edelweiss a Zjednoczonym Socjalistycznym Królestwem Hirschbergi i Weerlandu służąca głównie do transportu węgla kamiennego, w ostatnim okresie, coraz częściej była atakowana przez Dzikich. Dodajmy, że to przez tereny tzw. OBPP, ale ciągle zamieszkałe przez niezidentyfikowane ludy, zwane w Szarotkowej Krainie - Dzikimi Polami.
Sprawa nie była prosta, my czerpaliśmy z linii dla własnego dobra, ZSKHiW również nie cierpiało z tego powodu. Dzicy, ich nie pytaliśmy o zdanie...