Opowieści przy kominku - zabawa konkursowa.

Edelweissische Nationale Stiftung to edelweisska fundacja na rzecz nauki, kultury, sztuki i historii... Już sama nazwa brzmi na tyle poważnie, że każdy kto przekroczy jej progi powinien sobie zdawać sprawę, że o błahych sprawach tutaj się nie rozmawia. Nie bądź jednak sceptycznie nastawiony, naukowcy, artyści i inne osoby pracujące w fundacji to bardzo sympatyczni ludzie i skorzy do pomocy.

Wcześniej fundacja znana pod nazwą Edelweissische Wissenschaftsstiftung (do 14 czerwca'22)
Awatar użytkownika
Joachim Cargalho Stempel
Faktotum
Posty: 3959
Rejestracja: 18 stycznia 2022, 20:21

ODZNACZENIA

OBYWATEL

Opowieści przy kominku - zabawa konkursowa.

Post autor: Joachim Cargalho »

Obrazek

FUNDACJA NARODOWA
przedstawia


OPOWIEŚCI PRZY KOMINKU

Czas na pierwszą z grudniowych zabaw, które prezentujemy. Poniżej znajdziecie drzewko z 24. numerkami, które skrywają wymyślone cytaty.

Waszym zadaniem jest wybrać trzy z nich, a później stworzyć GRUDNIOWĄ OPOWIEŚĆ, używając cytatów w dialogach swojej historii.
Obrazek
Od momentu wyboru numerków, macie 48h na ułożenie historii. Jeśli tego nie zrobicie, wrócą na drzewko, do puli. Cytaty będą wysyłane więc przez PW.

Dla każdego uczestnika przewidziana jest nagroda 100 K.
Po zakończeniu, zostaną wyłonione 3 miejsca, które otrzymają kolejno: 250K, 150K i 100K.

Opowieści przedstawiamy w tym wątku.
Obrazek
Awatar użytkownika
Heinz-Werner Grüner Stempel
Oberhaupt
Posty: 11867
Rejestracja: 06 maja 2021, 12:34
Lokalizacja: Stadt Edelweiss, Edelweiss

ODZNACZENIA

OBYWATEL

Re: Opowieści przy kominku - zabawa konkursowa.

Post autor: Heinz-Werner Grüner »

Jeszcz etylko dopytam. Czy opowieść jest ograniczona ilością znaków?

I oczywiście wybieramy numerki. 1-9-24.
(-)Heinz-Werner Grüner
OBERHAUPT EDELWEISS
Obrazek Obrazek ..
Awatar użytkownika
Joachim Cargalho Stempel
Faktotum
Posty: 3959
Rejestracja: 18 stycznia 2022, 20:21

ODZNACZENIA

OBYWATEL

Re: Opowieści przy kominku - zabawa konkursowa.

Post autor: Joachim Cargalho »

Nie zamierzam Was ograniczać. Piszcie ile chcecie. :D
Przesyłam na PW zdania do dialogów. I zdejmuję numerki z choinki.

Masz 48h. s:)


Obrazek
Obrazek
Awatar użytkownika
Heinz-Werner Grüner Stempel
Oberhaupt
Posty: 11867
Rejestracja: 06 maja 2021, 12:34
Lokalizacja: Stadt Edelweiss, Edelweiss

ODZNACZENIA

OBYWATEL

Re: Opowieści przy kominku - zabawa konkursowa.

Post autor: Heinz-Werner Grüner »

Sentencje nie są złe, radzę każdemu Edleowi sporóbować. To naprawdę może fajnie wyglądać!
(-)Heinz-Werner Grüner
OBERHAUPT EDELWEISS
Obrazek Obrazek ..
Awatar użytkownika
Sorcha Raven Stempel
Posty: 97
Rejestracja: 02 sierpnia 2022, 00:30
Lokalizacja: Ravenspell

OBYWATEL

Re: Opowieści przy kominku - zabawa konkursowa.

Post autor: Sorcha Raven »

Mnie zafascynowały dwa numerki: 3 i 15 :)
Obrazek

Obrazek
Awatar użytkownika
Joachim Cargalho Stempel
Faktotum
Posty: 3959
Rejestracja: 18 stycznia 2022, 20:21

ODZNACZENIA

OBYWATEL

Re: Opowieści przy kominku - zabawa konkursowa.

Post autor: Joachim Cargalho »

Sorcha Raven pisze: 18 grudnia 2022, 15:08 Mnie zafascynowały dwa numerki: 3 i 15 :)
Świetnie, mimo wszystko zachęcam do wybrania trzeciego, tak aby było po równo ze wszystkimi! :D
Obrazek
Awatar użytkownika
Sorcha Raven Stempel
Posty: 97
Rejestracja: 02 sierpnia 2022, 00:30
Lokalizacja: Ravenspell

OBYWATEL

Re: Opowieści przy kominku - zabawa konkursowa.

Post autor: Sorcha Raven »

To może jeszcze słodkie 7 poproszę.
Obrazek

Obrazek
Awatar użytkownika
Joachim Cargalho Stempel
Faktotum
Posty: 3959
Rejestracja: 18 stycznia 2022, 20:21

ODZNACZENIA

OBYWATEL

Re: Opowieści przy kominku - zabawa konkursowa.

Post autor: Joachim Cargalho »

No to wysłane! :)

I drzewo zaktualizowane:
Obrazek
Obrazek
Awatar użytkownika
Heinz-Werner Grüner Stempel
Oberhaupt
Posty: 11867
Rejestracja: 06 maja 2021, 12:34
Lokalizacja: Stadt Edelweiss, Edelweiss

ODZNACZENIA

OBYWATEL

Re: Opowieści przy kominku - zabawa konkursowa.

Post autor: Heinz-Werner Grüner »

Kilkadziesiąt lat temu, porankiem 24 grudnia dwoje chłopców, Heinz i Michael obudzili się z wypiekami na twarzy. Nadchodził ich wielki dzień, a jako, że młodzi byli bardzo ciekawscy, toteż wręcz nie mogli się go doczekać i wstawali skoro świt. Ledwie oko otworzył jeden, to drugi przecierając jeszcze oczy, wyskakiwał spod pościeli i w pędzie pędził za pierwszym. Wybiegali sprawdzić czy aby na pewno to już kolejny dzień zastał Kotlinę. Z radością więc stwierdzali, że to właśnie poranek witał ich słonecznym blaskiem! A śniegu ile tej nocy napadało, nic tylko bawić się na całego…
No, ale jak tu zająć się czymś, jak do mroku tak wiele godzin? W końcu Heinz wpadł na pewien pomysł:
- Zbuduję igloo i będzie to mój dom!
- Mój będzie lepszy sam zobaczysz! Zrobię dwa razy lepszy – odparł szybko Michael
Chłopcy szybko przeszli do realizacji celów. No, ale najpierw czekało go staranne mycie zębów, szybkie śniadanie i naprędce ubieranie się, by być tym pierwszym na zewnątrz. Pobiegł więc do izby, gdzie trzymali przybory toaletowe, wyszczotkował wszystkie swoje zęby. Robił to na tyle skrupulatnie, że Michael wyprzedził go o kilka sekund. Wpadli do kuchni, w locie chwytając świeżutki bochen chleba, całkiem elegancko pokrojone pajdy przyozdobione w ser owczy już na nich czekały. To ich mamula się o to postarała. Dbała o nich jak tylko mogła, ale niestety tego dnia również musiała jeszcze z samego rana stawić się w miejscu pracy, więc dziś byli zdani tylko na siebie. Poza kanapkami przygotowane mieli do picia mleko, jeszcze lekko ciepłe, ze śladami „zawieszonego” kożucha oraz jabłko i marchewkę.
Jeden i drugi szybko zagryźli kanapki ,dosłownie na kilkanaście sekund siadając do stołu. Przeżuwali niemalże „na wyścigi”, ale tacy właśnie byli. Rywalizowali na każdym kroku, we wszystkim, poza nauką. Michael całkowicie tego nie lubił, nienawidził szkoły, w przeciwieństwie do Heinza, ten ją uwielbiał.
Siedzieli w niewielkim przedsionku, zwanym górnolotnie „kuchnią”, Heinz wstał od stołu, by dorzucić polano do paleniska-starego pieca, który ogrzewał niewielkie mieszkanie. Nie trwało długo i wrócił na swoje krzesło. Wtem jego oczy wręcz zaświeciły się ze złości. Spojrzał na brata, ocierając już łzę w oku wywrzeszczał:
- Gdzie do diaska ta marchewka? Przyznaj się, że to Ty ją zjadłeś.
- Ja? Nie śmiałbym Heniuszku! Znasz mnie, no jak bym mógł! Przysięgam na sztuczną szczękę naszej babci! Nie ja ją wziąłem, to może on, on wziął - szybko wyjrzał przez okno i dostrzegł w oddali jadącego powozem ciągniętym przez starą szkapę, jeszcze starszego sąsiada, pana Witeczka. Zakpił z brata, ale jednocześnie wiedział, że trzeba uciekać gdzie pieprz rośnie bo kompan zabaw nie odpuści tak łatwo i zacznie go ganiać po izbie. Tak też się stało! O mało co nie demolując jej w końcu wystrzelili niczym z procy na niewielki plac przed posesją. Tam też starli się i zaczęli szamotać.
Heinz targał bratem, jakby był w amoku. Był strasznie zły, że został „okradziony” z marchewki, przez Michaela. W głowie kołatała mu tylko myśl, jak mógł tego dokonać! To była przecież „pomarańczowa rozkosz” przeznaczona dla niego, a ten zabrał ją bezczelnie i schował czy o broń oberhaupcie, zjadł ją bez pozwolenia!
Gdy szale zwycięstwa w „wielkiej bitwie podwórkowej” przechylały się raz na jedną, raz na drugą stronę, wtem nad chłopcami pojawił sporej wielkości cień… Szybko się zorientowali, że to musiał być jakiś „potwór”, no bo jak to tak przysłonił cały blask słońca.
Gdy w końcu zakończyli szarpaninę, przysłonili ręką oczy, gdyż przebijające się promyki słońca przestały razić ich oczom ukazał się Pan Witeczek.
- Dzień dobry Panowie Sąsiedzi, co to za zabawy? Czy dziś, szczególnie dziś nie powinniście pomóc waszej mamce? Zdaje się, że ona ciężko haruje byście mieli co włożyć do garnka, a wasze brzuchy były pełne. Widzę jednak, że energię spożytkowaliście zupełnie inaczej niżby sobie tego życzyła. Nie wstyd wam?
- My tylko tak.. po przyjacielsku, jak to bracia bliźniaki. – rzekł Heinz, ale obu zrobiło się strasznie, ale to strasznie głupio..
- No, ale nie powie pan, Panie Witeczek mamuli? Po co ją denerwować takimi pierdołami – dopytał Michael.
- Nie powiem, ale pod jednym warunkiem. Pomóżcie dzisiaj waszej mamie i wysprzątajcie całą izbę najlepiej jak umiecie., dobrze? – Oboje poruszali głowami na znak, że doskonale zrozumieli. Pan Witeczek uśmiechnął się ciepło i pogłaskał chłopców po blondwłosych czuprynach, po czym kuśtykając rzucił na odchodne:
- Bywajcie, a poza tym Wesołych Świąt, Moi Mili
- Wesołych Świąt! – dzieci zgodnie odpowiedziały, po czym zwróciwszy się do siebie zaczęli śmiać się w niebogłosy…
Tego dnia mamula była przeszczęśliwa. Wróciła do domu, całkiem prędko, ale zmęczona i obładowana zakupami upuściła je, gdy tylko ujrzała, że dom wręcz lśnił czystością, a schludnie ułożone naczynia nakryte na niewielkim stole już czekały do wieczerzy.
To jej dwa kochane urwisy spisały się a „piątkę” i dotrzymały rzeczonego Panu Witeczkowi słowa.
(-)Heinz-Werner Grüner
OBERHAUPT EDELWEISS
Obrazek Obrazek ..
Awatar użytkownika
Sorcha Raven Stempel
Posty: 97
Rejestracja: 02 sierpnia 2022, 00:30
Lokalizacja: Ravenspell

OBYWATEL

Re: Opowieści przy kominku - zabawa konkursowa.

Post autor: Sorcha Raven »

- Śpicie?
- Nie!
- Znacie?
- Nie!
- No to posłuchajcie.
Do świąt było już całkiem blisko, dni stawały się coraz krótsze, a trzeba wam wiedzieć, że droga do miasteczka przez las jest długa i wyboista.
Sorcha wyciągnęła swoją magiczną księgę z recepturami wszelakich znanych jej potraw na każdy dzień, bo przecież musi zaopatrzyć się we wszelkie wiktuały.
Fusel jak zwykle brykał po śniegu niczym sarenka i nie był zbyt skory do drogi, jednak jeśli chcę wrócić przed wieczorem, to czas wyciągnąć sanki. Jedziemy na zakupy!
Krzyknęła głośnie na psa, który spojrzał na Sorchę, jakby chciał powiedzieć "kobieto, oszalałaś!".
Nie było czasu na tłumaczenia, Sorcha i Fusel ruszyli przez las do pobliskiego miasteczka.
Dochodząc do głównej ulicy w Grünerwald, Sorcha zobaczyła, jak pewien starszy jegomość w czerwonym wdzianku biadolił nad leżącym zwierzakiem.
- Co się stało?!
- Renifer skręcił kopyto. Ktoś inny musi ciągnąć sanie.
- Nie ma problemu, proszę się nie martwić, mój pies chętnie pomoże.
- Z chęcią przyjmę pomoc, spotkamy się tu za trzy godziny.
Sorcha spojrzała na Fusela, jakby chciała powiedzieć "tylko bez marudzenia!".
I tym sposobem Fusel został reniferem.
Sorcha dalej poszła robić zakupy, przystanęła jednak przy ogromnej, pięknie ubranej choince na rynku.
Nikt nie przeszedł obojętnie koło tak przystrojonego drzewka, nieopodal bawiły się dzieci, a w pobliskim parku starsi i młodsi jeździli na łyżwach.
Nagle zauważyła dwóch chłopców szamoczących się, podeszła i pyta
- Co się tak ciskacie?
Jeden z nich, ten wyższy wykrzykiwał
- Każdy bałwan ma na głowie garnek!
Drugi zaś, mniejszy handryczył się, że wystarczy bałwanowi miska.
Sorcha nie mogła już słuchać tego jazgotu, tupnęła nogą i powiedziała
- Jak będziecie tacy niegrzeczni, to dostaniecie od Mikołaja rózgi, a jak nie chcecie czekać, to ja was zaraz miotłą rozpędzę!
Chłopcy przez chwilę przestali robić zwady, spojrzeli na Sorchę i chyba się przestraszyli, bo szybko pobiegli do parku.
Dlatego moi mili trzeba być grzecznym, bo nigdy nie wiadomo gdzie się wiedźma czai.
Obrazek

Obrazek
ODPOWIEDZ

Wróć do „Fundacja Narodowa”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość