Przedstawiamy Państwu pierwszy dramat edelweisski autorstwa Krzysztofa Windsora, Joachima Cargalho oraz Lieselotte Augentrost. Zapraszamy do lektury
Scena 1
Osoby: @Joachim Cargalho , Lieselotte Augentrost, @Isabella Swann , @Krzysztof Windsor, @Sophie
(Do salonu wchodzą Joachim Cargalho i Lieselotte Augentrost. W rogu stoi sztaluga z obrazem Oberhaupta. Na środku dwie sofy, fotel i stolik kawowy. W tle pianino.)
Lieselotte: Lieber Joachim, mam dla ciebie wspaniałe wieści. Dostaliśmy zaproszenia na książęcy ślub w Księstwie Sarmacji. Oto zaproszenia.
(podaje Joachimowi koperty z zaproszeniami)
Joachim: Ślub pary książęcej? Wychodzi na to, że przyjdzie nam błyszczeć wśród sarmackiej śmietanki towarzyskiej.
Lieselotte: Będzie to doskonała okazja do tego, by nasze nieocenione córki, Isabell i Sophie, poznały odpowiednich kawalerów.
Joachim: Taaak, tam na pewno znajdziemy ich wielu. Kawalerów i żonatych… no bo kto się im przecież oprze? A gdzie one są w ogóle? Pewnie znowu piszą… te listy…
(W trakcie rozmowy, do salonu, wchodzi spokojnie ks. Krzysztof Windsor-Windsachen.)
Windsor: Dzień dobry, mam nadzieję, że nie przeszkadzam, bo chyba przerwałem jakąś rozmowę…
(Cargalho zerwał się z fotela)
Joachim: Witamy! Oczywiście, że Pan… Ksiądz, nie przeszkadza. A właściwie czemu zawdzięczamy tę, dość nieoczekiwaną, wizytę? Czyżby ktoś umarł?
(Windsor podszedł bliżej i wyciągnął rękę na powitanie)
Krzysztof: Nie, nie, całe szczęście wszyscy żywi… Przychodzę ot tak, w odwiedziny. Trochę niezapowiedzianie, ale byłem w pobliżu.
(Cargalho uścisnął dłoń)
Joachim: W takim razie proszę się rozgościć! W sumie… może i Ksiądz nam pomoże w naszych rozmyślaniach.
(Windsor usiadł na jednej z sof)
Krzysztof: Dziękuję. Oczywiście spróbuję pomóc na ile to będzie możliwe. O co więc chodzi?
(Joachim odwrócił się do Lieselotte)
Joachim: Ty to może wyjaśnij.
(Lieselotte usiadła obok księdza)
Lieselotte: Ksiądz wie oczywiście, jak ważne jest wydanie córek dla osób takich jak my. Czy może…
(Lieselotte podaje księdzu kopertę.)
Lieselotte: …ksiądz słyszał jakieś… plotki? O tym… kogo lubią nasze córki? Jako spowiednikowi na pewno wiele “obija się” Waszej Świątobliwości o uszy.
(Krzysztof popatrzył na kopertę)
Krzysztof: Wie pani… Są pewne pogłoski również na mieście. Może warto podpytać tam lub po prostu zapytać córki. Myślę, że zrozumieją i podsunął nieco informacji. Niestety ale…
(Krzysztof odłożył kopertę na stolik kawowy)
Krzysztof: Ja nie mogę zdradzić za żadne skarby o czym się ktokolwiek u mnie spowiada. Tajemnica spowiedzi.
Joachim: Arcybiskupie Windsor, tu nie chodzi o grzechy i śmierć, a o życie. Gdyby to nie było takie ważne, nie zawracali byśmy nawet głowy tą sprawą.
(Joachim przejął kopertę)
Joachim: A wsparcie dla parafii na pewno będzie pomocne…
Krzysztof: Ja to rozumiem i pewnie gdybym miał córki martwiłbym się podobnie. Ale ja naprawdę nie mogę nic powiedzieć. To jak z lekarzem, jego też obowiązuje tajemnica, której nie może złamać. A mi jako wyższemu w hierarchii Kościoła już w ogóle taki ruch nie przystoi.
Joachim: Jaki lekarz nie powiedziałby rodzicom o sercu córki, które w złej jest kondycji?
Krzysztof: Prawdziwie, lekarz o tym będzie mógł poinformować ale ja nie. Jestem waszym przyjacielem i bardzo was szanuję lecz niestety nie mogę nic powiedzieć. Naprawdę myślę, że warto porozmawiać o tym z samymi córkami lub złapać ten temat gdzieś na mieście.
(W tym momencie do salonu wchodzą Sophie oraz Isabell)
Lieselotte: Sophie! Isabell!
(Lieselotte pokazuje rękami znak Joachimowi, by schował kopertę)
Lieselotte: Moje Drogie, w przyszłym tygodniu wybieramy się na książęcy ślub w Księstwie Sarmacji!
Sophie: Dzień dobry mamo, tato, Ekscelencjo! Świetna wiadomość będzie się można trochę pobawić.
(Isabella nieco zdezorientowana, w rękach trzyma swój list)
Isabella: Wesele? W Sarmacji? W takim razie muszę dopisać jeszcze post scriptum…
(Joachim szybko schował kopertę za poduszkę na sofie)
Joachim: Przywitajcie się z Arcybiskupem Windsorem, przybył do nas dzisiaj z jakże nieoczekiwaną wizytą.
(Isabella skinęła głową, dopisując coś na kartce. Usiadła na poduszce, nie zauważając, że ta osuwa się na podłogę.)
Isabella: Dzień dobry.
(Sophie podeszła do Arcybiskupa, depcząc po drodze kopertę z pieniędzmi)
Sophie: Witam serdecznie.
Krzysztof: Dzień dobry, dzień dobry.
(Lieselotte podbiega w miejsce, gdzie leży koperta i przykrywa ją suknią)
Lieselotte: Mamy zatem nadzieję, że zjawią się ważni imperatorzy, królowie, książęta i Oberhaupt. Isabell jest najstarsza, dlatego będzie się musiała bardziej postarać. Pamiętaj, moja droga, żeby strategicznie usiąść przy stole, najlepiej między Heinzem Wernerem-Gruenerem a Ludwikiem Tomoviciem. Sophie natomiast oczywiście obok Andrzeja, Króla Dreamlandu…
Joachim: Trzeba ustalić listę potwierdzonych gości. Nie możemy pozwolić, nasze dziewczęta pozostały bez towarzysza, gdy któryś z nich nie przybędzie.
(Odwraca się do Windsora)
Joachim: Arcybiskupie, może w tej kwestii byłbyś chętny nam pomóc? Tu o poszerzenie Królestwa chodzi.
Krzysztof: Tak, w tym mogę pomóc z dworem się trzymam dobrze.
Sophie: Obok Andrzeja ? Hmm. No dobrze, usiądę.
(Isabella przysiadła się do grona)
Isabella: Czy Wy możecie mnie w końcu posłuchać, że ja już znalazłam wybranka i nie muszę siadać ani obok Oberhaupta, ani obok nikogo innego… ważnego…
(Przyciskając list do piersi)
Isabella: Może być zwykły stolik w kącie. Dla dwojga… O ile przybędzie…
Lieselotte: Isabell, mogłabyś byś choć raz być tak dobra jak twoja siostra Sophie. Ona rozumie, co znaczy dobre zamążpójście.
(Lieselotte podchodzi do Isabell i mówi przyciszonym głosem)
Lieselotte: Nikt nie zabroni ci po ślubie przygód z przystojnymi mężczyznami z niższych sfer, skoro tak chcesz …
(Krzysztof usłyszawszy co nieco, dość cicho chrząknął)
Krzysztof: Ekhmmm. Przepraszam coś mnie gryzie w gardle czasem…
Isabella: MAMO! Jak możesz! Nie zamierzam nikogo zdradzać! I przestańcie na mnie więcej naciskać! Nie chcę więcej słyszeć o żadnych małżeństwach!!!
(Isabell wychodzi z pokoju)
Lieselotte: Isabell! Isabell! Wymyślać możesz przy trzecim małżeństwie!
(Lieselotte wychodzi za Isabell)
Joachim: Lieselotte, zdradzasz mnie?!
(Joachim wybiega za Liselotte)
Sophie: Znowu to samo, proszę Księdza. Wciąż kłócą się o to samo… Sama nie wiem, co mam robić. Mama ma rację, ale Isabell też, prawda?
(Sophie siada koło księdza i łapie go za rękę)
Krzysztof: Droga Sophie, cóż ja mogę Ci powiedzieć… Pamiętaj, że rodzice chcą dla Ciebie na pewno dobrze, ale nie przeżyją za Ciebie życia. Warto zawsze słuchać tego co masz w sercu. Posłuchaj siebie, co Ty byś chciała.
Sophie: Czego bym chciała? Gdybym tylko potrafiłą czytać z ludzkich serc tak jak Wasza Ekscelencja...