Oj tam zaraz czarnowidzę...
Nie krytykuję tych paternalistycznych państw, które staram się opisać i zrozumieć. Gdyby ich nie było, to mikroświat byłby pewnie jeszcze bardziej pustym miejscem.
Oczywiste jest dla mnie, że kształt mikroświata jest wyznaczany przez osoby najbardziej pasjonarne - aktywne, pracowite, zaangażowane i charyzmatyczne. Tak się składa, że w tym momencie, czy to z przyczyn charakterologicznych, czy to ze względu na nieprzyjemne doświadczenie z demokracją, osoby te chcą ulegać "iluzji rozwoju niedialektycznego" i jeśli Wam to pasuje, to super. Zawsze twierdzę, że Edelweiss i Leocja to bardzo wartościowe projekty na niezwykle wysokim poziomie.
W tym wykładzie starałem się jedynie nakreślić obecny moment w historii mikroświata, by może jednak ująć okres miękkich autorytaryzmów, adhokracji, państw paternalistycznych (czy jakkolwiek je nazwać) w kategoriach dialektycznych - jako pewną tezę dla której ktoś - republikańska Sarmacja, demokratyczna Federacja Nordacka, jakieś grupy w ramach opisywanych adhokracji lub ktokolwiek innych - mógłby spróbować stworzyć antytezę. Z tym, że antyteza niekoniecznie musi być wrogiem (do wrogości nie namawiam, chyba, że czysto narracyjnej zabawy
), pozostańmy jednak przy Heglu i nie sięgajmy tym razem do Marksa i jego interpretacji dialektyki... Gdyby jedne państwa (lub partie w ramach państw) czyniły wysiłki, by udowodnić wyższość adhokracji, a inne demokracji, to mikroświat tylko by na tym zyskał - nie mówiąc już o samej mikrozofii, która nieco zamarła m.in. z tego względu, że nie ma z kim, ani o czym dyskutować.
Ja wbrew pozorom nie jestem skrajnym pesymistą i nie wróżę Pollinowi szybkiego upadku. Co nie zmienia faktu, że subiektywnie twierdzę, że dawny mikroświat pełen dyskusji i rywalizacji politycznej był trochę ciekawszym miejscem - ale co kto lubi, nie ma jedynej słusznej formy zabawy.