- Cholerne krzaczory - Kevin, który nawet zdążył polubić wędrówkę górską w jednej chwili stracił cały swój entuzjazm. - Beznadzieja, malaria, cholera. Dosyć już mam...
Niemniej jednak, gadać mógł sobie tyle ile tylko chciał, a i tak musiał iść do przodu. Był bliżej celu niż dalej i powrót teraz byłby tylko oznaką słabości. Nie mógł jej okazywać. Szedł więc do przodu, tak bardzo, jak tylko to było możliwe. Najgorsza w tym wszystkim była jednak pogoda. Niewątpliwie wiatr, utrudniający wędrówkę, zimny, a wręcz lodowaty, wiejący prościutko w oczy sprawiał, że odechciewało się iść do przodu. Chociaż czasami podmuch był ciepły, to działało to raczej z niekorzyścią dla Kevina. Kiedy już przywykał do zimna, nagle zostawał ogrzany i termiczny kalejdoskop trwał w najlepsze.
W końcu jednak ruszył dalej i gdy udało mu się w końcu pójść do przodu, to rozbił obozowisko i ponownie rozpalił ognisko. Tym razem płomień ledwo się tlił, zdmuchiwany przez porywisty wiatr, który tylko lekko blokowany był przez gęsto rosnące drzewa.
Ooc
Na E8
Każdy Winkuliczyk ma te trzy cechy
Leocki kunszt, sarmacką elegencję i edelwajski splendor
~JKW Mateusz I, Król-Senior Związku Winkulijskiego