"Kolejna ofiara lawiny" - Goniec Górski

Miasteczko na południu krainy, graniczące z Austro-Węgrami. To tutaj znajdziemy jedyne na ten moment czynne przejście graniczne. Dlatego też jest to obszar silnie zmilitaryzowany z największym skoszarowaniem szarotkowych żołdaków.
Regulamin forum
Obrazek
Awatar użytkownika
Fabio Rhyner Stempel
Posty: 135
Rejestracja: 20 września 2022, 17:04

ODZNACZENIA

OBYWATEL

Re: "Kolejna ofiara lawiny" - Goniec Górski

Post autor: Fabio Rhyner »

Goniec Górski – wydanie specjalne

Morderstwo w Edelweiss !? - Przełomowe informacje w sprawie śmierci prezesa Edelweisskiego Banku Narodowego!

Obrazek

Szanowni Państwo w artykule z dnia 25 września 1922 roku informowaliśmy, iż w okolicach Koziej Przełęczy (Ziege Passieren) odnaleziono ciało Robina Von Eisenhuta – ówczesnego prezesa Edelweńskiego Banku Narodowego.
Jeno dla krótkiego przypomnienia pragniemy wskazać, iż redakcja informowała wówczas że zgon mężczyzny nastąpił prawdopodobnie na skutek obrażeń poniesionych w trakcie lawiny śnieżnej.

Nieoficjalne informacje do których dotarła redakcja gazety podważają wszelkie dotychczasowe ustalenia – wygląda na to że w Edelweiss miało miejsce morderstwo!
Finalne wyniki sekcji zwłok oraz oględzin odzieży wierzchniej zmarłego, ujawniły trzy rany kłute zlokalizowane w okolicach przestrzeni międzyżebrowej. Dodatkowo charakterystyczne położenie denata w tym ułożenie kończyn dolnych oraz górnych wskazuje na to, iż ciało RvE (przyp. Red – Robina Von Eisenhuta) zostało przeniesione tuż przed wystąpieniem lawiny. Nowe tezy biegłych poważnie kwestionują dotychczas przyjmowany przez śledczych przebieg zdarzenia (przyp. Red. – powstanie obrażeń na skutek lawiny śnieżnej).
Z uwagi na bezprecedensowość sprawy oraz w trosce o swoją posadę oraz bezpieczeństwo własne, nasz informator postanowił zachować całkowitą anonimowość. Redakcja pragnie nadto zaznaczyć, iż przedstawione przez informatora informacje zostały potwierdzone w kilku niezależnych względem siebie źródłach.
Dodatkowo uwagę redakcji przykuło niecodzienne wydarzenie do którego doszło 4 listopada 1922 roku, w godzinach wieczornych w miejscowości Grunerwal. Otóż jak wskazują mieszkańcy miasta na Arkadenalle (przyp red. ostatnie miejsce zamieszkania zmarłego) w ostatnim czasie kręcił się tajemniczy mężczyzna zadając nietypowe pytania dotyczące osoby zmarłego RvE. Jak podają mieszkańcy nie było by w tym nic dziwnego gdyby nie codzienna obecność mężczyzny pod Arkadenalle 18. Jak podają nasi informatorzy ostatnio mężczyzna ten widziany był w okolicach tegoż budynku z fragmentem zakrwawionej tkaniny oraz naderwanego pergaminu. Dzięki czujności mieszkańców na miejsce wezwano patrol policji oraz żandarmerii wojskowej z okolicznych koszar. Niestety tajemniczy nieznajomy dzięki swojemu „sprytowi” zdołał uciec zgromadzonym na miejscu służbom oraz mieszkańcom Grunerwaldu.

W sprawie śmierci Robina Von Eisenhut zaczyna pojawiać się coraz więcej pytań oraz coraz mniej odpowiedzi.
Czy w kotlinie grasuje morderca? Czy w dzisiejszych czasach nadal możemy czuć się bezpiecznie?
Na te oraz inne pytania postaramy się Państwu odpowiedzieć już niebawem.

Wasz red. Timon Plotken
Obrazek
Awatar użytkownika
Femme Mystere Stempel
Faktotum
Posty: 2696
Rejestracja: 17 stycznia 2022, 13:19

ODZNACZENIA

OBYWATEL

Re: "Kolejna ofiara lawiny" - Goniec Górski

Post autor: Femme Mystere »

Myślę, że ze zbrodnią mógł mieć jakiś związek @Franz Billy Lindemann , który również wyruszył w góry i do tej pory nie powrócił.

Należaloby również przesłuchać @Sorcha Raven , która mieszka w lasach... (i jest wiedźmą) Mam nadzieję, że nie będzie trzeba ... szykować stosu. :twisted:
Obrazek
Bycie niemiłym dla połowy ludzkości nie jest czymś roztropnym... - Lieber Franz
Obrazek
Awatar użytkownika
Sorcha Raven Stempel
Posty: 96
Rejestracja: 02 sierpnia 2022, 00:30
Lokalizacja: Ravenspell

OBYWATEL

Re: "Kolejna ofiara lawiny" - Goniec Górski

Post autor: Sorcha Raven »

Pani kochana ja jestem ślepa i głucha, zatem jako świadek mało wiarygodna :roll: :lol:
Obrazek

Obrazek
Awatar użytkownika
Heinz-Werner Grüner Stempel
Oberhaupt
Posty: 11773
Rejestracja: 06 maja 2021, 12:34
Lokalizacja: Stadt Edelweiss, Edelweiss

ODZNACZENIA

OBYWATEL

Re: "Kolejna ofiara lawiny" - Goniec Górski

Post autor: Heinz-Werner Grüner »

Sorcha Raven pisze: 07 listopada 2022, 15:35 Pani kochana ja jestem ślepa i głucha, zatem jako świadek mało wiarygodna :roll: :lol:
Ale wiarygodna jako sprawca. ;)
(-)Heinz-Werner Grüner
OBERHAUPT EDELWEISS
Obrazek Obrazek ..
Awatar użytkownika
Sorcha Raven Stempel
Posty: 96
Rejestracja: 02 sierpnia 2022, 00:30
Lokalizacja: Ravenspell

OBYWATEL

Re: "Kolejna ofiara lawiny" - Goniec Górski

Post autor: Sorcha Raven »

Heinz-Werner Grüner pisze: 07 listopada 2022, 22:17
Ale wiarygodna jako sprawca. ;)
Ja.... sprawca... :?:
Jak ktoś bisurmani się tam i ówdzie, a jeszcze w kiepskim towarzystwie, to mi nic do tego, jak chrust zbieram, to oczy mam przy ziemi, a nim je raczę podnieść, to nic już nie widzę ino mroczki przed oczami :D
Obrazek

Obrazek
Awatar użytkownika
Heinz-Werner Grüner Stempel
Oberhaupt
Posty: 11773
Rejestracja: 06 maja 2021, 12:34
Lokalizacja: Stadt Edelweiss, Edelweiss

ODZNACZENIA

OBYWATEL

Re: "Kolejna ofiara lawiny" - Goniec Górski

Post autor: Heinz-Werner Grüner »

Sorcha Raven pisze: 07 listopada 2022, 23:17
Heinz-Werner Grüner pisze: 07 listopada 2022, 22:17
Ale wiarygodna jako sprawca. ;)
Ja.... sprawca... :?:
Jak ktoś bisurmani się tam i ówdzie, a jeszcze w kiepskim towarzystwie, to mi nic do tego, jak chrust zbieram, to oczy mam przy ziemi, a nim je raczę podnieść, to nic już nie widzę ino mroczki przed oczami :D
Wierzę na słowo. ;)
(-)Heinz-Werner Grüner
OBERHAUPT EDELWEISS
Obrazek Obrazek ..
Awatar użytkownika
Fabio Rhyner Stempel
Posty: 135
Rejestracja: 20 września 2022, 17:04

ODZNACZENIA

OBYWATEL

Re: "Kolejna ofiara lawiny" - Goniec Górski

Post autor: Fabio Rhyner »

** Gdzieś na szlaku około 160 km od Stadt Edelweiss czwartek, 10 listopada 1922 rok godzina 23:36 **

Obrazek
_____________________________________________________________________________________
Jesień w Edelweiss dawała już o sobie znać. Dotychczas jaskrawo zielone korony lasów, smagane górskim wiatrem przyjęły ostatnio bursztynową, efemeryczną barwę. Coraz krótszy dzień w kotlinie potęgował wrażenie nostalgii oraz skłaniał do refleksji nad życiem a przede wszystkim pochylenia się nad ludzkim przemijaniem. Nocą z kolei delikatne promienie światła pochodzące z ukrytego na uboczu ogniska rozświetlały zmęczoną twarz trzydziestoletniego mężczyzny, okrytego jeno starym zakurzonym płaszczem. Ten swoisty jesienny pejzaż w swej melancholijnej prostocie wchłonąłby każdego na dobre lecz nie jego. Umysł mężczyzny od dłuższego czasu spowijały bowiem nierozwiązane dotychczas pytania, jakże wplatające się w istotę przemijania. Paradoks sytuacji polegał jednak na tym, iż pytania te nie dotyczyły jego własnego losu lecz śmierci zmarłego niedawno przyjaciela... Fabio zmarszczył brwi po czym dołożył kolejne kawałki drewna do ogniska. Spoglądając centralnie na buchający płomień przez dłuższą chwilę zatracił się w swoich myślach, wspomnieniach.

______________________________________________________________________________________
Obrazek

- Od kilku dni cały czas zastanawiam się jak doszło do śmierci Robina. Ostatni raz widzieliśmy się przecież kilka lat temu, zimą w Rotterdamie. Wówczas zorganizowano w totalnej tajemnicy spotkanie członków stowarzyszenia "Czarnej Róży". Co do zasady nikt nie wiedział o naszym istnieniu, byliśmy swoistym "gabinetem cieni" działających w tle i na różnych szczeblach dla szeroko rozumianego dobra niderlandzkiej monarchii. Dzisiaj gdybym miał możliwość pewnie zrobiłbym kilka rzeczy inaczej, nie mniej nasze pobudki zawsze były szczere.
- Ah Robin, zawsze byłeś poważanym specem od finansów gdy inni odpuszczali Ty potrafiłeś pomnożyć nawet ostatniego Guldena w kieszeni. Dzięki twoim pomysłom próbowaliśmy nie raz "dźwignąć" z kolan niderlandzką gospodarkę. Nic dziwnego że podjąłeś się współpracy z Bankiem Narodowym w Kotlinie -
na myśl o wspomnieniach Fabio uśmiechnął się.
- Widzisz Jednak miałeś też wadę, tak ... wiem o zmarłych dobrze albo wcale - nim zaczął kontynuować mężczyzna wstał oraz poszedł w kierunku olbrzymiego dębu, do którego przywiązał swego konia imieniem "Rubin". Pogłaskawszy go po głowie, podszedł w stronę juków bagażowych a następnie wyjął ostatnią niepozornie wyglądającą butelkę korzennego sznapsa, którą zakupił na Handelsweg w Grunerwaldzie. Powróciwszy na swoje miejsce, otworzył butelkę a następnie zaczął sączyć trunek. Wówczas powrócił do niego temat jego ostatnich rozmyślań.
- Twoją słabością była rodzina. Dokładnie tak "wysoko" urodzeni, wyniośli w obyciu, "dumni" przedstawiciele szlachty. Eh, dla nich wartością nadrzędną był pieniądz oraz wpływy. Nie raz nie dwa, dla ich ochrony potrafili przekroczyć granicę oraz nagiąć dopuszczalne normy. Nic dziwnego że jak miałeś już swoje lata - pierwszą twoją decyzją było opuszczenie domu. To właśnie wtedy się poznaliśmy, wtedy postanowiliśmy że może spróbujemy zmienić świat. Wówczas powstała "Czarna Róża" wraz ze wszystkimi jej ideałami i pryncypiami. Całą sytuację w rodzinie komplikowało uzależnienie od hazardu twego ojca.... Tak miałeś rację to od niego Luka nauczył się grać w karty. Pamiętam na początku grał za małe kwoty, jednak z czasem przetrwonił wasz cały majątek, dom rodzinny, a nawet obrazy twojej matki?! Gdy brakowało mu pieniędzy zaczął pożyczać pieniądze z coraz dziwniejszych źródeł..
Fabio drapiąc się po brodzie zastanawiał się co dotychczas wie na temat śmierci Robina....

- Tak czy inaczej muszę szybko dostać się do stadt Edelweiss podobno tam odnajdę Faktotum @Joachim Cargalho. Człowiek na takim stanowisku z pewnością pomoże mi odnaleźć prawdziwego sprawcę. Swoją drogą zastanawiam się kim był ten mężczyzna siedzący na ławce w Grunerwaldzie, mam wrażenie że od kilku dni mnie obserwował, interesujące.
Dzisiaj dam sobie odpocząć parę godzin, wieczorem dotrę konno do Stadt Edelweiss..
Fabio rozłożył płaszcz koło ogniska następnie wtuliwszy się w niego zasnął w głęboki sen gdzieś głęboko w lesie w okolicach drogi do Stadt Edelweiss
Obrazek
Awatar użytkownika
Joachim Cargalho Stempel
Faktotum
Posty: 3913
Rejestracja: 18 stycznia 2022, 20:21

ODZNACZENIA

OBYWATEL

Re: "Kolejna ofiara lawiny" - Goniec Górski

Post autor: Joachim Cargalho »

Spędził jeszcze kilka chwil na ławce przy Arkadenalle, na której znajdowała się kamienica Schwarze Rose. Mimo ciągle przemieszczających się ludzi, okolica wydawała się na pozór bardzo spokojna. Joachim zdecydowanie odczuwał na sobie spojrzenia ciekawskich ludzi, którzy zamieszkiwali ten rewir.

- Gdyby miało się tutaj coś wydarzyć, na pewno by zauważyli – myślał sobie, analizując całą tę sytuację. W głębi czuł, że nie jest w stanie znaleźć odpowiedzi na pytania, które sobie zadawał, a cała ta zagadka jest zbyt zawiła, by mogła się rozwiązać. Robin zbyt rzadko udzielał się w życiu społecznym, by dał się lepiej poznać. Cargalho nie wiedział nic ani o jego rodzinie, ani o przyjaciołach. Nagłe zniknięcie było zagadkowe – może to my byliśmy zbyt naiwni? – zastanawiał się, tracąc powoli wiarę, iż zmarły obywatel miał wobec nich długoterminowy plan.

Obrazek
Dla postronnego widza, Grunerwald nie mógł być miejscem, w którym warto się osiedlić. Mieszkańcy albo byli związani z dzielnicą przemysłową umiejscowioną za miastem, w drodze do stolicy; albo czynnie uczestniczyli w życiu edelweisskiego wojska. Ciągły stres, hałas i wieczna frustracja tworzyły obraz niezbyt przyjemnego miejsca do wypoczynku, a co dopiero stałej egzystencji. Prawda była zupełnie inna, a ludzie potrafili wykrzesać z siebie nutki entuzjazmu, tłumie krzątając się po ulicach i załatwiając swoje sprawunki. Handel uliczny kwitł w najlepsze, a ludzie ciągle wykazywali się dozą przedsiębiorczości. Na jednym z rogów ulic, pewna kobieta nadal sprzedawała kwiaty, które choć, mogłoby się wydawać - przez mocno zaawansowaną jesień - nie miały prawa ciągle kwitnąć. Ona jednak z namiętnością zerkała na kolorowe dalie, astry, czy też chryzantemy.

Ludzie przemierzali ulicę spokojnym krokiem. Niektórzy od czasu do czasu zerkali na drzwi kamienicy, jakby wypatrywali czy cokolwiek się zmieniło. Historia śmierci Robina obiła się szerokim echem w społeczeństwie Edli. Śmierć w górach nie jest dla nich żadną nowiną, ale rzadko kiedy dotyka to osób z najbliższego otoczenia Oberhaupta - obywateli. Co jednak mogło się zmienić?

Śmierć przyszła po niego w sposób nagły, pewnie sam nie mógł się tego spodziewać. Wędrówka po górach wyostrza zmysły, ale ciężko spodziewać się lawiny.
- Cholera, to wszystko bez sensu – powiedział cicho do siebie, wiedząc że nic się tutaj nie łączy w całość. Nagłe zniknięcie nie mogło okazać się wyprawą. Przecież nie można chodzić tyle czasu po górach bez celu.
- Czy mógł mieć w tym cel? – w jego głowie kotłowało się wiele pytań, ale nie był w stanie choćby odrobinę przybliżyć się do jakiejkolwiek odpowiedzi.

Mieszkańcy Edelweiss cechowali się wielką otwartością i entuzjastycznymi reakcjami, dlatego wszelkie okrzyki na ulicach nikogo nie dziwiły. Jarmarczne przekrzykiwania były tutaj na porządku dziennym, jednak teraz zdawać by się mogło, że dzieje się coś niepokojącego. Przejeżdżający nieopodal rowerzysta stał się zapalnikiem dla alarmu, który postawił na nogi najbliższe otoczenie. Okrzyk, wzywający organy ścigania przeszył wszystkich wokół, którzy to – pewnie bardziej poszukując sensacji – zaczęli pospiesznie zmierzać w kierunku źródła hałasu.
- Trzeba zrobić porządek z tymi mniejszościami – zbagatelizował problem, tym bardziej, iż w oddali zauważył nadciągający patrol. Kiedy jednak mimo to, okrzyki nie ustawały, wstał z ławki, którą zajmował i ruszył do miejsca zdarzeń. Coraz więcej ludzi gromadziło się wokół, a on szybko zaczął zdawać sobie sprawę, że to nie jest zwykła przepychanka.

- Co się dzieje? – dopytywał gapiów, których mijał po drodze, ale oni nie potrafili mu odpowiedzieć na to pytanie. Wszyscy byli zaaferowani okrzykami, jednak mało kto mógł dostrzec prawdziwy powód tego zbiegowiska. Psychologia grupy działała tutaj wręcz idealnie, a to wszystko powodowało, iż początkowa garść ludzi zmieniła się w prawdziwy tłum.

Rowerzysta wymachiwał rękoma, próbując zwrócić uwagę na siebie i czym szybciej wskazać cel, ten drugi natomiast wykrzykiwał do tłumu i wskazywał im coś w przeciwnym kierunku. A ludzie jak zahipnotyzowani odwrócili swoją uwagę i ruszyli w drugą stronę. Sam przez chwilę dał się przekonać, rozglądając wokół.

Całkiem pokaźny oddział patrolowy już prawie był na miejscu, gdy ludzie zaczęli na nich napierać. Dało się słyszeć zapytania o Oberhaupta, o jego obecność tutaj, która oczywiście nie była możliwa.
– Czy was wszystkich popierdzieliło? – pomyślał sobie, próbując przecisnąć się dalej. Oddział żołnierzy nie był w stanie sobie z nimi poradzić, a zanim wyjaśnili całe to nieporozumienie, minęło sporo czasu.

Cargalho zauważył oddalającego się biegiem mężczyznę, ale nawet nie podjął pościgu. Było już za późno. Zerknął jeszcze z wyrzutem na zgromadzony tłum… - Debile – skomentował. I raz jeszcze odwrócił wzrok za uciekinierem…
- On miał szmatę całą we krwi, to on się tu ciągle kręci przy Schwarze Rose. Jestem pewien – powiedział do niego ten, który wszczął alarm.
- Gdyby się tu jeszcze raz pojawił, nie dajcie mu zniknąć – polecił nieznajomemu, choć był pewien, że drugiej podobnej okazji już nie będzie.

Wziął głęboki oddech i postanowił wrócić do domu. Sprawa stała się jeszcze bardziej dziwna, a zamiast odpowiedzi, głowa została zajęta kolejną masą pytań...
Obrazek
ODPOWIEDZ

Wróć do „Grünerwald”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości