Górską ścieżką podąża młoda para. Dziewczyna z promiennym uśmiechem o długich czarnych włosach za rękę z uszczęśliwionym młodzieńcem. Oboje wyposażeni w specjalistyczny sprzęt do wypraw górskich. Wszystko pachnące nowością. Po jakości materiałów ich ubioru orientuję się, że nie są to zwykli górołazi, lecz ta słynna arystokracja…
- To nasza szansa. – mówię. Z ręki wypada mi zapalniczka i ląduje bezdźwięcznie na podłodze pokrytej gumolitem.
Kobieta nie odpowiada. Wyławia perfekcyjnie uformowane kluski na talerz.
- Musisz iść ze mną. – dodaję udając stanowczość. Jestem w tym całkiem dobry.
Kobieta wzdycha. Polewa kluski sosem nabranym w aluminiową chochelkę i kładzie na stoliku przede mną. Wtedy łapię ją za nadgarstek.
- Słyszysz, co mówię? – pytam z ukrywaną irytacją.
- Synu, o czym ty mówisz. – wyrzuca się równie rozdrażniona. – Jak ty sobie to wyobrażasz? Edelweiss? To nie jest miejsce dla ciebie. To raj dla znudzonej życiem arystokracji. A nie dla ciebie. Zwykłego szaraka. – mówi, po czym marszczy czoło i odsuwa się o krok. Kontynuuje już spokojniejszym tonem. – Przepraszam cię, synu. Edelweiss … po prostu nie wyobrażam sobie tego. To … dla mnie jak miejsce, które nie istnieje. – wyjaśnia, po czym wraca do blatu kuchennego i z odsączarki zawieszonej na szafce kuchennej wyciąga dwie szklanki.
Wstaję z miejsca i zabieram jej czajnik, zanim zdąży się nim zająć. Kładę zalany na ogniu, a potem łapiąc ją za ramiona, sadzam na taborecie, na którym sam przed chwilą siedziałem.
- Mamo, to twoja szansa. Na leczenie. Słyszałaś o doktor Isabell Swann?
Z zamyślenia wyrywa mnie piskliwy głosik młodej kobiety. Spostrzegli mnie, kryjącego się za drzewem.
- On z pewnością nie mówi po edelweissku, Sophie. – stwierdza mężczyzna, co w końcu udaje mi się zrozumieć. – Warte hier auf mich. – dodaje do kobiety, po czym zbliża się do mnie sam. – Proszę pana. Źle pan wygląda. Czy coś się stało?
Co powinien zrobić główny bohater?
A. Opowiedzieć im całą prawdę o sobie i wydarzeniach, które miały miejsce.
B. Przedstawić się jako Ernst Dickkopf
C. Udawać, że nic nie rozumie, lecz nie wyjawić prawdy na swój temat.