Czasami zastanawiał się jak to się dzieje, że pojawia się w tak wielu dziwnych miejscach...
Kiedy jednak się wyrwał z głębokiej medytacji, maszerował po górach, w których nadal zalegało trochę mocno zmrożonego śniegu. Nie mógł do tego przyzwyczaić się - a tutaj w Edelweiss, śnieg był nieodłącznym elementem krajobrazu.
Zobaczył nagle wędrowca, który początkowo z wielkim wysiłkiem wspinał się na grań, a później chwiejnym krokiem schodził ku dolinie. Wschodzące słońce przebijało już wierzchołki gór i zacięcie wbijało swoje wiązki w źrenice. Z tego powodu, Joachim nie był w stanie dokładnie przypatrzyć się wędrowcowi. Zauważył jednak jego potknięcie i upadek, który wydarzył się tuż pod jego stopami.
Odsłonił twarz wędrowca, a tam ukazał się
@Heinz-Werner Grüner. Mimo źle wyglądającej sytuacji, Cargalho uradował się bardzo:
- A Ty co tu robisz, Skurczybyku? - pytał choć słowa niekoniecznie docierały do zmęczonego Oberhaupta. -
Po górach Ci się zachciało chodzić? Wszyscy myśleli, ze prędzej znajdziemy Cię na poddaszu którejś z naszych pięknych spelunek... No nic, będziesz musiał to nadrobić - śmiał się upewniwszy, że zdrowiu Oberhaupta nic nie zagraża.
Odmrożenia nie wydawały się ciężkie, a sam wędrowiec, po zaczerpnięciu wody, którą poczęstował go Cargalho oraz spożyciu suszonych owoców odzyskał nieco sił i przy wsparciu faktotum, był wstanie zejść z gór. Skierowali się do
przychodni lekarskiej, w której przyjmował August Wilhelm Neumann.