Pomijam już te negatywy jak bany za klony, za oszustwa bo to inna rzecz i inne czasy. U nas, w Edelweiss dajemy carte blanche, pod warunkiem, że wiem, że się chce, że ktoś wspiera taki obrót sprawy. Skoro jego realnie-wirtualny ojciec nie wsparł go w dążeniu do uzyskania obywatelstwa edelwajskiego to mnie trochę smuci, ale i utwierdza, że "pomarańczowa" lampka w głowie czuwa.
A szkoda, że tak właśnie Herr Rockwell-Romanow nie chce, z własnej woli się do nas zbliżyć tylko na siłę kreuje swoją wizję mikronacji i to podobno całkiem blisko nas. Nie żebym miał coś przeciwko, ale wiem jak było za pierwszym razem. Mimo to kibicuje rozwojowi osobistemu Szanownemu Benjiemu.
Przeto i ślę trzy szarotki: